Trąba powietrzna powstaje podobnie, jak odpływ wody z wanny – pojawia się wtedy, gdy ruch wirowy w atmosferze zostanie ograniczony do małego obszaru. Choć takie zjawiska kojarzyły nam się dotąd z tzw. Aleją Tornad w USA, powinniśmy przygotować się na ich coraz częstsze występowanie w naszych szerokościach geograficznych. – Po prostu będziemy musieli nauczyć się z tym żyć – powiedział naukowiec z Zakładu Fizyki Atmosfery Instytutu Geofizyki UW.
Trąby powietrzne kojarzą nam się raczej z odległymi obszarami, jak środkowo-wschodnie stany USA, które ze względu na częstotliwość występowania takich zjawisk nazywane są nawet Aleją Tornad. Jednak prof. dr hab. Szymon P. Malinowski z Zakładu Fizyki Atmosfery Instytutu Geofizyki UW wyjaśniał, że również w naszych szerokościach geograficznych powstawanie takich zjawisk nie jest niczym niezwykłym.
Chmura skupiła wir jak odpływ w wannie
- Żeby powstało tornado, potrzebne są dwie rzeczy: jedna rzecz to jakiś ruch wirowy w atmosferze, a druga rzecz to coś, co zbierze ten ruch wirowy w mały obszar – wyjaśnia prof. Malinowski.
Naukowiec porównuje to zjawisko do sytuacji odpływania wody z wanny. – Tam malutka wirowość, która powstała po wlaniu wody czy po tym, jak się ruszyliśmy, jest zebrana do obszaru dziury, w którą woda spływa. Powstaje silny wir – opisuje.
Podobne warunki wytworzyły się w sobotę po południu w północnych województwach Polski. – Tutaj rolę dziury odegrała chmura burzowa, która wyciągnęła do góry powietrze z dołu, z powierzchni ziemi, a tam istniał pewien ruch wirowy, został zebrany lokalnie w jedno miejsce i powstało tego typu groźne zjawisko – tłumaczy naukowiec.
Polska poza „meteorologicznym CERN”
Prof. Malinowski zaznacza też, że zjawiska konwekcyjne i chmury burzowe nie muszą być związane z występowaniem bardzo wysokich temperatur. – Zdarzają się też właśnie na zderzeniu dwóch mas powietrza o różnych temperaturach, zwłaszcza w sytuacji po ciepłym okresie, tak jak teraz, kiedy grunt jest mocno wygrzany – wskazuje.
Dotąd takie zdarzenia na naszym obszarze były na tyle rzadkie, że jeszcze nie umiemy ich dokładnie przewidywać. Zdaniem Malinowskiego, Polska ma w tej kwestii sporo do nadrobienia. - My jesteśmy bardzo opóźnieni w meteorologii w stosunku do tego, co dzieje się na świecie – ocenia. - Jesteśmy jedynym chyba krajem europejskim, który nie jest członkiem Europejskiego Centrum Prognoz Średnioterminowych. To taki CERN dla meteorologów i klimatologów – dodaje.
Zdaniem naukowca polscy specjaliści nie mają przez to dostępu do najnowszych i najlepszych metod prognozowania pogody, z których korzystają kraje o podobnym jak Polska położeniu geograficznym – Litwa, Słowacja czy Czechy. – Widać nasi sąsiedzi są bardziej przewidujący – komentuje Malinowski.
Według profesora powinniśmy zacząć się przyzwyczajać do podobnych sytuacji, bo do takich gwałtownych zjawisk konwekcyjnych ze względu na zmiany klimatu prawdopodobnie będzie dochodziło coraz częściej. – Po prostu będziemy musieli nauczyć się z tym żyć – mówi prof. Malinowski.
Podkreśla, że adaptacja do takich warunków będzie wymagała pewnych zmian w myśleniu i planowaniu oraz poniesienia sporych kosztów. – W miastach trzeba budować inne instalacje odprowadzające wodę po burzach niż do tej pory. Budynki powinny być trochę inne, nie powinno się ich budować w miejscach zagrożonych. Do tego musimy dorosnąć – podsumowuje naukowiec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz